Od ważenia się nie płacze... Od ważenia się wie

Pamiętacie dowcip o dziewczynce, która przestrzega koleżankę, by nie stawała na wadze, bo od tego się płacze?

Mam wrażenie, że wielu z nas traktuje powyższy dowcip jak zalecenie lekarskie. Często w gabinecie na pytanie ile Pani/Pan waży, słyszę odpowiedź:

„nie wiem, bo nie ważę się”,

„nie chcę wiedzieć, ile ważę”

albo (moje ulubione) „przestałam/em się ważyć, gdy zauważyłam/em, że przytyłam/am”

Zwracam uwagę na końcówki rodzajowe, bo wbrew temu, co mężczyźni opowiadają o kobiecych problemach z wagą, to problem ten dotyczy ich dokładnie tak samo, za wyjątkiem, gdy pracują nad przyrostem masy mięśniowej i są pewni, że to właśnie tam umieściły się dodatkowe kilogramy.

Tak więc zainteresowanych informuję: od ważenia się nie płacze, od ważenia się wie:

  • czy najprostszy do sprawdzenia, bo wystarczy stanąć na jakiejkolwiek wadze, wskaźnik naszego stanu zdrowia, czyli BMI (patrz: wpis z czerwca 2018), jest w normie

  • czy moja dieta dostarcza mi odpowiedniej ilości energii

Jeśli waga utrzymuje się w pewnym przedziale (nie trzymajcie się jednej konkretnej liczby!), który uważacie za swoją normę, to super. Jeśli waga pokazuje stały trend wzrostu wagi lub spadku poza granice naszej normy, czas na modyfikację diety lub aktywności fizycznej, co przy szybkiej reakcji nie będzie wymagało wielkiego wysiłku.

Polecam ważenie się raz w tygodniu – zawsze w ten sam dzień tygodnia, rano przed śniadaniem.

Osobną sprawą jest sprawdzenie swojej diety pod względem jakościowym, ale tego waga już nie pokaże – tu musimy potrudzić się sami, stosując zasady zdrowego żywienia (patrz: wpis z sierpnia 2018).

Previous
Previous

Kompulsywne jedzenie – BED – binge eating disorder

Next
Next

Dlaczego diety odchudzające nie działają?